Materiały Edukacyjne

Błogosławieństwo ślepca

 CZYTANKI ANKI  - Błogosławieństwo ślepca

            W pewnym wielkim mieście przy dróżce prowadzącej do świątyni siadywał stary ślepiec ze swoją żebraczą miseczką. Codziennie przechodziło tamtędy wielu ludzi podążających do domu Boga. Miłosierni rzucali mu choćby grosik, inni wspomagali okazjonalnie hojniejszym datkiem, niektórzy zaś mijali go w milczeniu pełnym współczucia lub pogardy… Któż to wie, któż zna ich myśli…

            Ślepiec, jak to ślepiec, mając jeden zmysł upośledzony, obdarzony został doskonałym słuchem. Dlatego słysząc przechodnia, bez względu na to, czy ów wrzucił jałmużnę do jego miseczki, czy też nie, zwracał się ku niemu z pokornym, a jednocześnie niezwykle pogodnym i szczerym uśmiechem. Zwykł mawiać:

- O, bądź błogosławiony, ty, który zmierzasz do świątyni, do domu bożego, bo wybrałeś właściwą drogę.

            Do wychodzących z kolei zwracał się tymi słowy:

- Bądź po stokroć błogosławiony ty i twoi bliscy, niech twoje modły zostaną wysłuchane, i ja pomodlę się w twojej intencji.

            Spośród wielu żebrzących wyróżniał się tym, że nigdy nie upominał się natrętnie o datki. Nie nagabywał nikogo w nachalny sposób, co bywa zwyczajem biedaków. Ślepiec, słysząc dźwięk monety, skłaniał głowę i uśmiechał się promiennie.

            Pewnego razu grupka dzieciaków bawiących się i włóczących ulicami miasta zjawiła się w okolicach świątyni. Dzieci obserwowały ślepca przez jakiś czas. Przykuła ich uwagę miseczka z drobniakami. Poszeptały między sobą, a następnie pojedynczo podbiegały udając, że wrzucają coś do miski. Tymczasem wybierały z niej monety.

            Ślepiec słysząc ich kroki i brzęczenie monet uśmiechał się z wdzięcznością, wygłaszał pod ich adresem swoje błogosławieństwa, chociaż w jego miseczce nie pozostało nic oprócz kilku kamyków i kapsli.

            Dzieci uciekły uradowane swoją łatwą zdobyczą. Pieniądze wydały na słodycze, a ślepiec musiał się obejść tym razem bez swojej skromnej wieczerzy…

Dlaczego mimo wszystko uśmiech pozostał na jego twarzy?

***

Reakcja dzieci na tę opowieść jest zawsze jednakowa – oburzenie, wyrażane niekiedy okrzykami: „To nie fair!”, „Jak oni mogli?!”, „To świństwo, podłość!”, wreszcie „To niesprawiedliwe!”. Czekam zawsze właśnie na to stwierdzenie, że to niesprawiedliwe i zaczynamy wspólne dociekania. Dlaczego tak uważają? Zazwyczaj toczy się tak zażarta dyskusja w obronie „biednego, niepełnosprawnego człowieka”, że nauczyciel mógłby wyjść z klasy, zrobić zakupy, zjeść spokojnie drugie śniadanie i wypić kawę, a i tak nikt by się nie zorientował. Zostajemy jednak, gdyż obowiązują nas jednak określone przepisy, regulaminy niepozwalające na opuszczenie pociech samopas. Nie zaryzykujemy sytuacji, w której dla skuteczniejszej argumentacji będą przekonywać interlokutora przy pomocy rąk i nóg. Emocje bywają gorąco wyrażane i o to chodzi! Opowieść ma ich mocno poruszyć, wywołać święte oburzenie.

Gdy zapał już nieco przygaśnie, emocje zaczną opadać, można poszukać mniej oczywistego przesłania, które nie wyraża się prostym podziałem sprawiedliwe-niesprawiedliwe, uczciwe-nieuczciwe. Kluczem do głębszych rozważań jest postać ślepca, czyli tego-który-nie-widzi, co przekłada się też na ten-który-nie-wie. W języku potocznym często używamy jako synonimów słów widzę=wiem=rozumiem.

Naszym celem jest przywiedzenie dzieci do odkrycia, że nieważne, że ktoś nas nie widzi, pozostaje nieświadomy naszego kłamstwa, oszustwa, kradzieży. Nieważne, że nam się udało zrobić coś niepostrzeżenie. Człowiek oszukany jest takim właśnie nieświadomym niczego ślepcem. Krzywda pozostaje, czyn również, a ten, kto tego dokonał nie ukryje się przed samym sobą.

Istnieje uczciwość wobec innych, która bywa fałszywa, tylko na pokaz. Istnieje też uczciwość wobec siebie samego, na straży której stoi nasze sumienie, bardziej surowe niż policja i sądy. O ile brak uczciwości wobec innych może pozostać bezkarna, to przed własnym sumieniem nikt nie umknie. Prawdziwym błogosławieństwem ślepca byłoby odzyskanie wzroku, czyli wiedzy, zaś tą najważniejszą ze wszystkich nie będzie wiedza o innych, ale o sobie samym!

 

Anka Ziemska – redakcja etykawszole.pl 

 

Wszystkie publikowane na stronie teksty objęte są licencją creative commons 3.0, o ile w tekście nie zaznaczono inaczej. Zezwala się na ich wykorzystanie do celów dydaktycznych z uznaniem praw autorskich i każdorazowym wskazaniem źródła. Serwis korzysta z plików cookies.

Szukaj