Że zabawy są cenioną przez uczniów w monotonii szkolnej odmianą nie muszę przekonywać. Że uatrakcyjnią lekcją etyki, która już na starcie stoi wobec problemów wielu, też wszyscy zrozumieją, a więc przechodzę do konkretów. Dodam tylko, że sama pracowałam w szkole i nadal uczę, choć prywatnie i opisaną zabawę stosuję, tyle, że w nauczaniu języków, ale jeszcze nikt się nie nudził, a nauczanie etyki, jak mam zamiar udowodnić, daje multum możliwości stworzenia na jej podstawie następnych, zazębiających się tematów.
Grę tę widzę np., jako „najpierwszą” lekcję, tę, na której dzieci i młodzież zapoznają się z przedmiotem i jego celami. Ale także, jako każdą inną, zwłaszcza taką, która ma dać do zrozumienia uczniom, że posiadają już sporą wiedzę, pokazać połączenie etyki (jako dziedziny życia, nie przedmiotu szkolnego) z każdym innym elementem kultury, jak historia, literatura, sztuka, wyobraźnia, ale także biologia, fizyka, chemia, wszystkim, co nas otacza. Myślę, że może też być dobrym wyjściem z kryzysowej sytuacji, gdy akurat nie mamy pomysłu, albo dziecko płakało nam cały wieczór i za nic na świecie nie udało się opracować, przewidzianego wcześniej tematu. Przy dobrej zabawie, uczniowie na pewno nie będą nam mieli tego za złe.
Stara, jak świat, polega ona na zadaniu pytania „gdyby ‘etyka’ była…” i tu wymyślamy, co tylko nam i naszym podopiecznym w duszy i głowie gra; w zależności od wieku, profilu klasy itd. Gdy uczyłam w liceum jakieś 10-14 lat temu, istniały w nim tzw. „ścieżki”, trudno realizowalne, skąd inąd, polegające na zgraniu programu niektórych przedmiotów (typu – na polskim i historii omawiamy tę samą epokę). Nieco nierealne w założeniu, można jednak zawsze spróbować powspółpracować z koleżanką/ kolegą od j.polskiego, historii, plastyki, nawet muzyki itd.
Prosimy o wyobrażanie sobie, „gdyby ‘etyka’ była zwierzęciem/ rośliną/ kolorem/ pisarzem/ obrazem/ muzyką/ postacią itd., itp. to byłaby…” i tu uczeń wstawia, kim, czym by była. Lepsze wydaje mi się zadanie pytania w tej formie, niż zastępowanie jej „z kim/ czym kojarzy Ci się ‘etyka’”, które jest znacznie szersze, mniej nakierunkowane i, zwyczajnie, mniej kreatywne, o niebo mniej zabawne (zabawowe), więc nie tak przyciągające uwagę.
W zależności od wieku, mogą sprawdzić się warianty różniste, nawet „gdyby ‘etyka’ była postacią z baśni/ bajki (dla dużych i odważnych - z mitologii). W szkole o profilu gastronomicznym nie wyobrażam sobie nie zapytać „gdyby ‘etyka’ była daniem/ deserem”, a w jakiejś szkole budowlanej „słynną budowlą”, gdzie indziej znów „modelem samochodu” lub „słynnym sportowcem”! Wyobraźnia nauczycielska i uczniowska (wszak i oni mogą proponować kategorie, cóż za zabawa!) nie zna granic.
Rzecz oczywista, zaraz po odpowiedzi następuje pytanie dodatkowe (jak dla nas – podstawowe) : „dlaczego?”. Jako nauczycielce języków nasuwa mi się od razu korzyść w postaci rozwijania słownictwa i budowania wypowiedzi, co też jest w sumie niebanalne. Dowiadujemy się w ten sposób, co uczniowie sądzą o nauczaniu etyki, o samej dziedzinie (przykład: „etyka jest jak ptak, który widzi świat z innej perspektywy”), poddajemy im pomysły, dlaczego i po co chodzą na te właśnie lekcje. Młodzież wymieni, nie wątpię w to, ciekawe postaci, czy dzieła, które pozwolą nam, taki cel tej gry również zakładam od początku, zapoczątkować nowy temat, wyjaśnienia i dyskusje. Możemy, a nawet powinniśmy zagrać z nimi. Dzieci lubią, gdy nauczyciel „zniża się” do ich poziomu, staje się przez chwilę im równy (symbolicznie, bo w zabawie) intelektualnie i zadaniowo. Poza tym, pozwoli to na przedstawienie wychowankom punktu widzenia osoby starszej, z innym, często bogatszym doświadczeniem życiowym i większą wiedzą. Nasze odpowiedzi mogą też stać się efektywniejszym punktem wyjścia do kolejnych pogadanek i lekcji, młodzież nie ma obowiązku wiedzieć wielu rzeczy i znać wielu zjawisk.
Na następne zajęcia stawiamy się, więc wyposażeni w plan (konspekt) lekcji o postaci, obrazie, czy czymkolwiek, co zafrapowało młodzież w odpowiedziach, tym, co się najczęściej powtarzało, lub co sami wybraliśmy za odpowiednie. Jeśli zorganizowaliśmy po prostu burzę mózgów, czyli pytanie – natychmiastowa odpowiedź – natychmiastowe uzasadnienie, możemy skrótowo od razu omówić następne problemy, zapisać je i przygotować się. Innym wariantem jest pisemna odpowiedź na pytania, zbieramy kartki i kolejna lekcja jest niespodzianką, uczniowie mogą też wypowiedzieć się w domu. W tym ostatnim przypadku, trwa to dłużej, najpierw czekamy na ich odpowiedzi, potem zbieramy kartki, przygotowujemy. Grunt, żeby umieć
- Uzyskać konstruktywną odpowiedź „dlaczego”,
- Wywołać dyskusję,
- Przygotować następny „etyczny” temat na podstawie udzielonych odpowiedzi. Koniecznie z materiałami poglądowymi (mogą sami poszukać) – obraz, dźwięk, tekst.
- No i dobrze się bawić.
Przykłady z mojej własnej wyobraźni:
„Gdyby ‘etyka’ była…”
v Zwierzęciem – ptakiem, gdyż patrzy na świat z innej, bardziej globalnej perspektywy niż inne dziedziny życia. W zależności od wieku malujemy od razu, albo współpracujemy z nauczycielem plastyki.
v Rośliną – dębem, bo solidny.
v Obrazem – np. oniryczne obrazy Chagalla, pozwalające na zupełnie odmienne spojrzenie na rzeczywistość, tak jak etyka pozwala popatrzeć przez inny, niż nasz stały, kulturowy pryzmat.
v Poetą – Tuwim, jego równość, laickość, zwalczanie uprzedzeń, wielokulturowość, pacyfizm, ludzkość. Na następną lekcji przyniosłabym „Wiersz do prostego człowieka” z jego „Rżnij karabinem w bruk ulicy, Twoja jest krew, a ich jest nafta” i „Gdy wyjdzie biskup, pastor, rabin, pobłogosławić twój karabin, bo mu sam pan bóg szepnął z nieba, że za ojczyznę bić się trzeba…” – cóż za pole do komentarzy, dyskusji, co ma nafta do ojczyzny, a religia do wojny, czy faktycznie religie są wojownicze, czym jest patriotyzm, itd.
v Pisarzem – Gombrowicz i jego „Ferdydurke” za zwalczanie przyprawiania gęby – tu widzę początek dyskusji o akceptacji inności. Na topie jest oczywiście Dawkins – moc pomysłów. Sapowski z jego pokrętnym opisem zupełnie realnej rzeczywistości – akceptacja, zmiana lub zakwestionowanie pewnych wartości, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
v Postacią – Marcin Luter lub Marcin Luter King, zresztą bez problemu przejść się da od jednego do drugiego. Pierwszy za prawość, czystość (co nie znaczy, że z jego pomysłami nie można polemizować), intencje i to co z tego wynikło przez wieki. Drugi za walkę z rasizmem – wspaniały temat na milion lekcji. Także o niewolnictwie.
v Muzyka – raegge i Bob Marley, czyli muzyka przeciw rasizmowi – przy odrobinie szczęścia sami będą mogli coś o nim przygotować, jeśli nie, przychodzimy zaopatrzeni w jakiś sensowny tekst Marleya i analizujemy (współpraca z polonistą). Można powiedzieć o muzyce niewolników jak np. maloya. A może „V Symfonia” Beethovena, bo jej początek „budzi”, pobudza do myślenia, jak etyka powinna pobudzać refleksje nad życiem? O życiu Beethovena też da się coś powiedzieć – jego upośledzeniu na przykład.
v Budynek – grób Zamenhoffa – kolorowa mozaika wokół niego, jak wielokulturowość idei i języków i jego próba zjednoczenia – można pokazać zdjęcie, dyskusja o pochodzeniu i sensie esperanto.
v Danie – spaghetti, bo… Latający Potwór Spaghetti, czyli ludzka chęć innowacji, przekazywania idei, buntu na sposób zabawny (pamiętacie Partię Piwa?). Rozmowa o nowoczesnych religiach, czemu nie tych pradawnych, różnicach, ich ewolucji.
Kolory, rośliny, zwierzęta, obrazy mogą być podstawą do wykonania na etyce (młodsi) lub z plastykiem (starsi) logo lekcji etyki, cóż prostszego, niż je później wydrukować i nakleić wszystkim na zeszyty! Spowoduje to być może poczucie przynależności do jakiejś grupy, w tym wypadku „uczniów, uczęszczających na etykę”. Wiadomo, że ludziom potrzebne jest takie należenie do społeczności podobnych sobie (w przeciwnym przypadku nie istniałyby stowarzyszenia), wzmacnia ich wiarę w siebie, w słuszność wyznawanych idei. A w polskich niełatwych dla „etyków” warunkach, jak utrudnianie organizowania tych lekcji i wytykanie palcami tych, którzy nie chodzą na religię, może to być tylko przyjemnością.
Miłej zabawy !
Agnieszka Abémonti-Świrniak – romanistka, tłumaczka i nauczycielka; od blisko 10 lat mieszka z rodziną we Francji (Paryż). Prowadzi „Rodzicielską Biblioteczkę Laicką” http://robila.overblog.com , publikuje w „Faktach i Mitach”.