Od Redakcji
W dniu 17 października 2010 zmieściliśmy, ciszący się dużym zainteresowaniem użytkowników naszego portalu, Szkic podręcznika do etyki, przedstawiony jako racjonalistyczny podręcznik do etyki dla……
Teraz autor, Andzej Koraszewski, przystąpił do realizacji swojego szkicu. Zamieszczamy drugą część z większego cyklu pod wspólnym tytułem Skąd się wzięło dobro i zło i inne głupie pytania.
Teksty są adresowane do gimnazjalistów. Z uczniami tego poziomu edukacyjnego Autor pracował przez ponad 10 lat, prowadząc dla nich warsztaty dziennikarskie i dobrze poznał ich potrzeby poznawcze i możliwości intelektualne. Nauczycieli, którzy wykorzystają teksty na swoich lekcjach, Autor bardzo prosi o podzielenie się z nim uwagami własnymi i opiniami uczniów. Prosimy o maile na adres Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. ; przekażemy bezpośredni kontakt do pana Koraszewskiego.
Rozdział drugi
Zwierzę moralne
Człowiek jest uduchowiony, ma religię, ma moralność, czyta wiersze, zachwyca się pięknem. Umiemy kochać, przyjaźnić się, umiemy być dobrzy dla zupełnie obcych ludzi. Ewolucja może nam opowiedzieć o tym, jak zwierzęta wyszły z wody na ląd, jak się zmieniały, jak powstał człowiek, jak rozwijał się nasz mózg, ale czy może nam opowiedzieć o tym, skąd wzięło się dobro? Czy może opowiedzieć nam o naszych uczuciach?
Ewolucja to bardzo powolny proces, o jej różnych etapach dowiadujemy się ze skamienielin, dziś wielu rzeczy dowiadujemy się dzięki genetyce. Jednak ani skamieliny, ani genetyka nie mogą nam opowiedzieć, skąd wzięło się dobro. Wydaje się, że o tym najwięcej mogą nam opowiedzieć inne, żyjące dziś zwierzęta.
Na początku był seks
Seks to wspaniała historia, doskonały wynalazek pani Ewolucji do mieszania genów. Oczywiście moglibyśmy się mnożyć jak komórki, przez podział, ale w przypadku skomplikowanych organizmów byłoby to trudne oraz głęboko niewłaściwe. Ciągle zmieniająca się kombinacja genów poważnie utrudnia różnym bakteriom i wirusom zniszczenie całej populacji. Żeby nie wiem jaka cholera czy inna zaraza zaatakowała jakąś społeczność, zazwyczaj znajdują się w niej osobniki odporne na zarazę i w ten sposób udaje się gatunkowi przetrwać.
Seks wymaga pospiesznego lub osobowego pociągu (oczywiście seksualnego), czyli wzajemnej atrakcji, a więc sympatii, a od sympatii do dobra jest już tylko pół kroku. Istoty płci przeciwnej lubią się (przynajmniej na krótko przed aktem płciowym), chociaż jak wiemy, istnieje coś takiego jak gwałt lub oszustwo i natychmiast widzimy, jak cienka może być granica między dobrem i złem.
Im bardziej rozwinięte organizmy, tym częściej seks tworzy więzi silniejsze niż na chwilę potrzebną do wymieszania genów. Tu docieramy do sprawy centralnej dla dyskusji na temat dobra w naturze, czyli do macierzyństwa i ojcostwa. Opieka nad małymi wymagała przezwyciężenia egoizmu, gotowości do poświęceń dla innych.
Ryby jak wszystkie stworzenia rozmnażające się płciowo uwielbiają seks, ale z opieką nad potomstwem miałyby pewien kłopot. Stawiają na ilość, licząc na to, że nie wszystkie dzieci zostaną zjedzone przed dotarciem do wieku dorosłego i wydaniem na świat własnego potomstwa.
Oczywiście pisząc „stawiają na ilość" piszę tak, jakby one podejmowały jakąś świadomą decyzję. Tymczasem jest to efekt ewolucji. W przypadku ryb zdecydowana większość małych rybek, które wylęgły się z ikry, nigdy nie osiąga dorosłego wieku. Natura jest rozrzutna.
Ciekawym fenomenem jest konik morski, gdzie samica składa jaja w brzuchu samca i to on rodzi żywe potomstwo.
Zobaczcie sami jak to wygląda:
Trudno o wątpliwości, konik morski jest wspaniałym mężem, który gotów jest zastąpić żonę podczas ciąży, gotów jest urodzić, ale jako ojciec jest beznadziejny. Gdyby to był ludzki świat, to pierwszym słowem, które mały konik morski usłyszałby od ojca byłoby słowo „spadaj". Byłoby to również jego ostatnie słowo.
Czuli rodzice planują swoją rodzinę. Co innego taki pingwin. Samica pingwina znosi jedno jajo, a potem oboje rodzice trzęsą się najpierw nad tym jajem, a potem nad pisklakiem.
Ciekawe jak ta rodzicielska troska ewoluowała? To co wiemy, to że maluszki są tak dziwnie skonstruowane, że wzbudzają rozczulenie. Duża głowa, wielkie oczy i popiskująca bezradność. Małe dzieci są tak słodkie, że człowiek chciałby je zjeść, a potem całe życie żałuje, że tego nie zrobił — powiada głupi dowcip, ale warto się nad nim zastanowić. Małe bezbronne zwierzę rozczula nie tylko jego matkę. Ewolucja uzbroiła nas w mechanizm rozczulenia, żebyśmy tych maluchów nie spożywali na śniadanie. Czasem niektórzy (w szczególności, kiedy jest się nastolatkiem i człowiek chce już być dorosły) nie bez powodu uważają, że macierzyńska czułość i troska jest nieco przesadna.
Na drugim biegunie jest matka zwyrodniała, która rzeczywiście zabija, a czasem i zjada własne dziecko. Doskonale opisanym przypadkiem są tutaj zachowania lwów. Kiedy zmienia się przywódca stada nowy pan i władca często zabija młode spłodzone przez swojego poprzednika, żeby przyspieszyć ruję i spłodzić własne potomstwo. Niektóre lwice same uczestniczą w tym procederze.
Na filmie, do poniżej lew zabija trzy lwiątka (uwaga: bardzo okrutne sceny)
Podobnie może zachować się niedźwiedź i wiele innych zwierząt. Również wśród ludzi dzieciobójstwo było często związane z pojawieniem się nowego partnera matki.
Dzieciobójstwo porusza nas szczególnie, ale natura w ogóle jest okrutna; tak okrutna, że Karol Darwin nazwał ją „księgą diabła", rozstał się z religią, twierdząc że żaden Bóg nie mógłby stworzyć natury tak przeżartej okrucieństwem. Czy ta sama natura mogła wyprodukować również dobro?
Popatrzmy jakie pomieszanie może stworzyć okrucieństwo i wrażliwość na bezradność. Na filmie, poniżej, lampart zabija samicę pawiana i dostrzega maleństwo. Oczywiście nie ma żadnych szans uratowania go, ale próbuje..
Równie ciekawy był udokumentowany przypadek lwicy, która próbowała zaadoptować małą antylopę. Instynkt macierzyński kazał tej lwicy zaopiekować się małą antylopą, czym oczywiście zaledwie odraczała jej śmierć. Troskliwa przybrana matka nie pozwalała swojej podopiecznej zbliżyć się do stada antylop, a przy pierwszej okazji jej przybraną córkę pożarł lew. Historia tej akurat lwicy była tragiczna, bo wielokrotnie próbowała zaadoptować sobie małą antylopę i zawsze kończyło się to tragicznie. Na filmie badaczka mówi: „Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, przecież to kompletny nonsens." Film nie ma polskich napisów, ale same obrazy wyjaśniają wszystko.
Jak to jest z tą międzygatunkową adopcją? Czy zwierzęta mogą się wzajemnie adoptować i wychowywać? W naturze zdarza się to bardzo rzadko, ale się zdarza. Częściej oczywiście w ramach tego samego gatunku, najczęściej w rodzinie.
Przeciwieństwem egoizmu jest altruizm. Najczęściej jest to tak zwany altruizm odwzajemniony — ja tobie, ty mnie. Uczeni od dziesiątków lat poszukują i badają przypadki altruizmu w dzikiej naturze. Zdecydowanie oddzielają tak zwany altruizm krewniaczy, w rodzinie, i altruizm wśród osobników niespokrewnionych. Na ile zwierzęta „wiedzą", że drugie zwierzę jest z jego najbliższej rodziny, a na ile działa tu przyzwyczajenie od pierwszych dni życia? Uczciwie mówiąc nie zawsze wiemy. Zwierzęta wychowywane od małego pod jednym dachem mogą ze sobą żyć jak przysłowiowy „pies z kotem", czyli przyjaźnie. W niektórych gatunkach ptaków obserwujemy tak zwany imprinting, czyli wdrukowanie — po wykluciu się z jaja pisklę „zakłada" , że matką jest to co pierwsze zobaczy i co się rusza. Efekty bywają takie jak w przypadku tej kaczki:
Aczkolwiek nie jest to to samo, ale dość podobne efekty obserwujemy u maluchów znacznie bardziej rozwiniętych intelektualnie ssaków. Ssaczy maluch skonfrontowany z obcym dużym zwierzakiem reaguje zazwyczaj najpierw lękiem, ale po chwili dochodzi do wniosku, że jeśli mnie nie zjadłeś od razu, to znaczy jesteś swój chłop (baba) i można od ciebie oczekiwać znacznie więcej.
Kiedy mówimy „dobro i zło" zakładamy elementarną świadomość tego, że ja to ja, a on to on, i że ta druga istota ma uczucia, że cierpi. Wszystkie zwierzęta odczuwają ból, a więc cierpią. Czy umiemy powiedzieć, gdzie właściwie zaczyna się prawdziwa świadomość i jak ją określić? Ciekawy jest test lustra, które zwierzęta wiedzą, że ich odbicie jest ich odbiciem?
Źródłem dobra wydaje się być współczucie, skąd się ono bierze, które zwierzęta są zdolne do współczucia? Samice bronią swoich małych często z narażeniem życia. U wielu zwierząt obserwujemy również rozpacz po stracie dziecka. Jest ona dla nas najbardziej wymowna u szympansów, bo najbardziej przypomina ludzką rozpacz.
Uważna obserwacja pozwala również dostrzec jak głęboko stratę dziecka potrafi przeżywać suka czy kotka. Żal po stracie istoty bliskiej to nie zupełnie to samo co współczucie, a w szczególności współczucie dla istoty innego gatunku.
Pewna amerykańska psycholog badała w jakim wieku małe dzieci zaczynają współczuć dorosłym. Częścią eksperymentu było udawanie płaczu. Eksperyment przeprowadzano w domach, żeby dzieci były w naturalnych warunkach, a w domach bardzo często były psy, które oczywiście zaczynały pocieszać pierwsze. Koty okazują współczucie znacznie rzadziej, ale bez trudu można znaleźć w Internecie filmy pokazujące jak kot pociesza swojego właściciela (właścicielkę).
Poniżej jest film z Japonii. Po trzęsieniu ziemi i tsunami wiele zwierząt było bezdomnych, ratownicy w pewnym momencie natrafili na psa strzegącego drugiego, bardziej osłabionego psa. Początkowo obserwujący nie wiedzieli, czy ten drugi pies jest żywy. Ostatecznie obydwa psy dało się uratować.
Zdolność psów do współczucia i opieki jest znana od wieków i była często opisywana w literaturze, współcześnie jest dokumentowana często na filmach.
Stado
Wiele gatunków zwierząt żyje w stadach. Czy stado może mieć cokolwiek wspólnego z dobrem? W stadzie zazwyczaj jest ustalony porządek, najsilniejszy samiec (no chyba, że jest to stado hien czy szympansów bonobo, gdzie rządzą samice) sprawuje władzę, każdy zna swoje miejsce. Wilki są zwierzętami stadnymi, dlatego tak łatwo dało się je udomowić. Psy traktują ludzką rodzinę jak swoje stado.
Przywódca stada jest czasem złośliwy i bezwzględny, czasem opiekuńczy i biorący pod swoją opiekę słabszych. W ludzkiej rodzinie nie tylko pies może uważać, że jest częścią stada, ale i kot. Co więcej kot doskonale może wiedzieć, kto jest najsłabszy, a kogo trzeba przywołać do porządku.
Dominujące zwierzę w stadzie wilków, psów, koni, czy słoni kieruje całym stadem. U psów ten instynkt jest niebywale silny, dlatego właśnie tak łatwo przyuczyć je do pilnowania owiec. Nawiasem mówiąc, dominacja i dyrygowania innymi nie zawsze jest oparta na samej przewadze siły fizycznej, czasem wystarcza przewaga intelektualna.
Do czego służy hierarchia w stadzie? Po pierwsze hierarchia w stadzie pozwala dominującym samcom na monopol lub tylko większy dostęp do samic, po drugie wśród zwierząt polujących pomaga skoordynować taktykę polowania, wśród tych, które są narażone na ataki drapieżników wspiera organizację czuwania i ucieczki, obserwujemy również inny fenomen — dominujące jednostki często chronią słabszych członków stada przed terroryzowaniem ze strony silniejszych.
Wśród badaczy życia szympansów słynny jest Holender, Frans de Waal, który od wielu lat mieszka i pracuje w Stanach Zjednoczonych. W 1975 roku Frans de Waal rozpoczął projekt wieloletniej obserwacji stada szympansów w Arnhem (oczywiście Arnhem jest w Holandii i de Waal dopiero kiedy stał się sławny po tych badaniach, przeniósł się do Stanów).
Po sześciu latach obserwacji jednego stada (a więc kilkunastu osobników) Frans de Waal napisał książkę o polityce szympansów. Otóż okazuje się, że szympans co prawda prochu nie wymyśli, ale w walce o swoją pozycję zawiera sojusze, przyjaźni się, ale czasem zdradza przyjaciela, dzieli się żywnością, licząc na przyszłe usługi, wykorzystuje seks i troskliwość, żeby wzmocnić swoje poparcie w grupie. Podobnie jak w szkolnej klasie obserwuje się tu grupki mniejsze i większe, przechodzenie z jednej grupy do drugiej, sceny zazdrości i małpie wygłupy. Inteligencja emocjonalna jest starsza od inteligencji technicznej.
Obserwując przez lata tę samą grupę szympansów Frans de Waal udowodnił ponad wszelką wątpliwość, że nasi małpi kuzyni są zdolni do współpracy, altruizmu i że mają poczucie sprawiedliwości i niesprawiedliwości. Chwilowo nie ma tu polskich napisów, ale warto obejrzeć jak te szympansy się zachowują. Na filmie poniżej Frans de Waal prezentuje jak wyglądają obserwacje zachowań szympansów. W tym przypadku grupa szympansów dostała trzy arbuzy, obserwowano, kto podjedzie pierwszy (oczywiście podchodzą największe), kto z kim się podzieli, a kto będzie bezskutecznie prosił.
Kiedy kot przynosi nam w prezencie mysz, to nie tylko wyrzeka się smacznego kąska, ale zaczyna wspaniałą opowieść o wzajemnym szacunku i altruizmie w naturze. Od altruizmu w postaci ofiarowanej przyjacielowi myszy, do heroizmu z narażeniem własnego życia droga daleka, a jednak również taki heroizm jest spotykany w naturze. W przypadku gdy w grę wchodzi instynkt macierzyński uważamy to za oczywiste i mówimy na przykład, że jakaś matka broni swojego dziecka jak lwica. Zazwyczaj kojarzy się ten typ zachowań z obroną przed drapieżnikiem. Zagrożenia życia potomstwa są jednak różne, a pomoc wymaga często przełamania instynktu samozachowawczego. Na zdjęciu poniżej lwica ratuje swojego malucha, który wpadł w przepaść.
Tu jest link do artykułu, w którym jest cała seria zdjęć pokazujących tę historię: http://animaltracks.today.msnbc.msn.com/_news/2011/09/27/7974512-cliffhanger-can-a-mama-lion-save-her-cub?lite .
W grudniu 2008 roku miliony ludzi na całym świecie obejrzały krótki i mało wyraźny film zarejestrowany przez kamerę zainstalowaną na autostradzie w Chile. Na filmie widzimy jak samochód potrąca psa. Po chwili inny bezpański pies wbiega na autostradę i ściąga rannego towarzysza na pobocze. Widzimy tu jak zwierzęta (i to bez żadnego treningu) mogą być zdolne do zachowań heroicznych.
Często słyszymy, że tylko człowiek jest zdolny do zachowań moralnych. Jest to po części prawda, tylko człowiek posiada język, w którym może wyrazić oceny moralne. Żadne zwierzę nie mówi: to jest dobre, a to jest złe, zwierzęta są jednak zdolne do współczucia, do przyjaźni, a nawet mają poczucie niesprawiedliwości. Jeśli idzie o to ostatnie, to przeprowadzano różne zabawne eksperymenty. Między innymi dwóm grupom małp kapucynek dawano pokarm. Najpierw wszystkim dawano plasterki ogórka i wszystkie chętnie je brały, potem część dostawała ogórka, a część plasterki banana. Małpy, które widziały, że ich koleżanki dostają banana zaczęły pluć ogórkiem, do czego najwyraźniej popychało je poczucie obrzydliwej niesprawiedliwości. Każdy kto ma w domu dwa psy lub dwa koty mógł zaobserwować, że poczucie sprawiedliwości nie jest obce naszym domowym zwierzakom.
Poniżej wideo z eksperymentu z małpami, które widzą, że ktoś inny dostaje coś lepszego (W tym przypadku to był ogórek i winogrona, małpa miała podać kamyczek i w nagrodę dostawała jedzenie, ale ta po prawej dostawała winogrono, a ta po lewej plasterek ogórka):
Oceny moralne i poczucie sprawiedliwości to syjamskie rodzeństwo. Czasem mówi się o „moralności Kalego" (tego z W pustyni i w puszczy) — dobre jest to co ja lubię, zło to to, co wywołuje u mnie poczucie krzywdy i niesprawiedliwości. Życzliwość i przyjaźń pozwalają wyjść poza tak egoistycznie pojmowane poczucie sprawiedliwości.
W naturze drogą do moralności, obok seksu, rodzicielstwa, opieki nad małymi, wspólnego życia i współpracy w stadzie jest … zabawa.
Autor tekstu: Andrzej Koraszewski
Były dziennikarz BBC (także wiceszef polskiej sekcji) i współpracownik paryskiej "Kultury".
Od blisko 10 lat Zastępca Redaktora Naczelnego i czołowy publicysta portalu Racjonalista.pl