Fake news, co to takiego?
Wracamy do tematu fake news, podjętego w scenariuszu lekcji etyki „Post prawda i fake news” http://etykawszkole.pl/index.php/baza-wiedzy2/materialy-edukacyjne/532-post-prawda-i-fake-news Skąd się wzięło to zjawisko , co to właściwie jest, na ile jest niebezpieczne i jak się przed tym bronić?
Fake news to sfałszowane wiadomości, podane pod porywającymi nagłówkami, ze sfabrykowanymi obrazami/zdjęciami i nieprawdziwymi twierdzeniami, służące do rozpowszechniania kłamstw i propagandy. Mają sprawiać na czytających/oglądających wrażenie, że chodzi o prawdziwe informacje, zachęcić ich do kliknięcia, lajkowania, linkowania i rozpowszechniania. Fake news służą także do rozpętywania politycznych awantur. Nieprawdziwe stwierdzenia, zmyślone skandale mają zniszczyć wiarygodność polityków, szczególnie podczas kampanii wyborczych, kiedy to ludzie poszukują wiarygodnych informacji przed podjęciem decyzji wyborczych. Fake news służą także do zarabiania pieniędzy, do oszustw, nierzadko także do infekowania komputerów wirusami i wykradania danych.
Kłamstwa w polityce to nic nowego. Filozof i polityk, Niccolò Machiavelli, usprawiedliwiał księcia pragnącego utrzymać jedność państwa i władzę z posługiwania się także kłamstwem.
Bismarckowi przypisuje się powiedzenie: nigdy nie kłamie się tak często, jak „przed wyborami, podczas wojny i po polowaniu”. Filozofka Hannah Arendt, co prawda ostro krytykowała krętactwa i zatajanie przez amerykański rząd niewygodnych faktów o wojnie wietnamskiej, ale też uważała kłamstwo za naturalne i dopuszczalne narzędzie uprawiania polityki. Narzędzia tego ochoczo w Stanach Zjednoczonych używano: afera Watergate, skandal z Moniką Lewinsky, oszukańczy powód do rozpoczęcia wojny w Iraku.
Fake news zagrożeniem dla demokracji
Jak wielki jest zatem problem z fake newsami? Jak duże stanowią niebezpieczeństwo dla demokracji? - przed czym wielu przestrzega. Amerykanie poważnie potraktowali to pytanie. Uniersytet Harvarda wraz z MIT (Massachusetts Institute of Technology) zrobili zakrojone na szeroką skalę badania. Przeanalizowano 1,2 miliona artykułów na ponad 25.000 stron internetowych. Okazało się, że fake news odegrały drugorzędną rolę w ostatnich wyborach prezydenckich w USA. W innym badaniu oceniono, że artykuły prasowe oparte na fake news musiałyby mieć siłę oddziaływania 36 spotów wyborczych, żeby podobnie wpłynąć na wynik tych wyborów. Potwierdzono to także na konferencji Harvard Law School. Nie znaczy to bynajmniej, że fake news nie stanowią dla demokracji żadnego problemu; znaczy jedynie to, że nie jest tak źle, jak przypuszczano.
Może i nie jest aż tak źle, jak wykazały te amerykańskie badania, ale zagrożenie i to realne istnieje. We współczesnej demokracji przedstawicielskiej większość decyzji jest podejmowana przez politycznych reprezentantów społeczeństwa. Tolerowanie kłamstwa w polityce naraża na poważny szwank zaufanie reprezentowanych do reprezentantów. Utrata zaufania prowadzi do odwracania się obywateli od polityki. Kryzys reprezentatywności i partycypacji stwarza pole do popisu populistom.
Skoro nie sposób wyeliminować kłamstwa z polityki, to trzeba przynajmniej próbować utrudnić kłamanie, demaskować kłamstwa, a kłamców pociągać do odpowiedzialności.
Czy i jak można kontrolę i krytykę kłamstwa zinstytucjonalizować, jakie są ograniczenia takiego monitoringu ?
Pierwszym warunkiem jest prawo do rzetelnej informacji publicznej. Partie i politycy muszą być zobowiązani do składania wyjaśnień. Parlamentarzyści muszą mieć wolny dostęp do dokumentów administracji rządowej. Naukowcy muszą mieć dostęp do zasobów archiwalnych i nie tylko. Prawdy dochodzą także sądy i organy ścigania (prokuratura i policja), ale tylko w sprawach o charakterze karnym. Ważnym kontrolerem są niezależne media, które nie tylko powinny prezentować informacje i opinie, ale też sprawdzać ich rzetelność. Z tym sprawdzaniem jest coraz gorzej w sytuacji gonienia za newsami i ścigania się z mediami elektronicznymi bez ograniczeń rozpowszechniającymi fake news.
Przykład „globalnego” fake newsa, który poruszył całe Niemcy.
Amerykański portal informacyjny, Breibart.com, uchodzący za tubę propagandową Donalda Trumpa, poinformował, że w sylwestrową noc 2016 tysięczny tłum głównie cudzoziemskich mężczyzn ostrzelał i podpalił kościół Reinoldkirche w centrum Dortmundu. Wiadomość obiegła niemieckie media i wywołała prawicowo-populistyczną hecę. Fakty były takie, że ludzie ci w małych grupach przemieszczali się po mieście, by trafić na plac przed kościołem. Tam odpalali sylwestrowe fajerwerki. Od jednego z nich zapaliła się siatka ochronna wokół rusztowań remontowanego kościoła. Straż pożarna natychmiast ugasiła pożar. Breibart.com chciał tym fake newsem posadowić się na niemieckim rynku medialnym z zamiarem pozyskania prawicowo-populistycznej publiczności.
Jak rozpoznać i przeciwdziałać fake newsom?
Od 2011 roku robi to stowarzyszenie Mimikama https://www.mimikama.at/ueber-uns/, znane także ze sloganu „Najpierw myśleć, potem klikać” (Zuerst denken, dann klicken). Zajmują się zwalczaniem fałszywych doniesień i wiadomości oraz oszustwami w Internecie. Mimikama pomaga internautom „ogarniać” informacje w sieci i rozpoznawać fake news. Koncentrują się na mediach społecznościowych, Facebook, Twitter, WhatsApp szczególnie podatnych na bezkrytyczne, bez sprawdzania źródeł i wiarygodności zamieszczanie i powielanie treści. Współpracują z podobnymi organizacjami w innych krajach niemieckojęzycznych, z telefonami zaufania dla dzieci i młodzieży, z kancelariami adwokackimi. Może do nich napisać każdy internauta z prośbą o radę i pomoc.
Podobnie działa inny niemiecki portal Hoaxmap.org. Zajmuję się pokazywaniem plotek, które obiegły Niemcy i okazały się fake newsami. Często dotyczyły one fałszywych oskarżeń cudzoziemców i uchodźców. Na interaktywnej mapie Niemiec można zlokalizować miejsce, czas oraz źródło rozpuszczenia plotki.
Sprawdzenie prawdziwości informacji wcale nie jest łatwe, szczególnie tych lokalnych, które zawierają stosunkowo najwięcej fake news. Kilka rad, jak to robić:
- Sprawdzić stopkę redakcyjną. Powinna ona zawierać informację o pochodzeniu/autorze. Sprawdzić co innego ten autor jeszcze opublikował. Tekstów bez stopki redakcyjnej nie warto czytać.
- Potwierdzać treści w innych źródłach. Sprawdzić datę publikacji i wprowadzić tytuł wiadomości do wyszukiwarki. Czy na ten temat donosiły także inne media? Jeśli nie istnieją inne źródła, zachować krytycyzm.
- Sprawdzić URL. Niekiedy fake news ukazują się w design znanych marek medialnych. Sprawdźcie adres strony internetowej. Często URL fałszywej wiadomości różni się zaledwie niewielkim dodatkiem do oryginalnego URL.
- W mediach społecznościowych sprawdzać nadawcę/autora. Sprawdźcie profil nadawcy, jak dawno jest na Twitterze czy na Facebooku? Ilu ma przyjaciół i czytających? Świeże profile i niewielkie liczny przyjaciół to powód do ostrożności. Czy dotychczasowe wpisy/publikacje „trzymają się kupy”.
- Sprawdzać zdjęcia i filmy. Czy zdjęcie faktycznie zrobiono w podanym miejscu? Przy weryfikacji mogą pomóc widoczne ewentualnie na zdjęciu tablice reklamowe, znaki drogowe, czy numery rejestracyjne samochodów. Autorzy fake news pokazują tylko fragmenty zdjęć, żeby utrudnić ich weryfikację.
Jak dużym zagrożeniem są fake new w mediach społecznościowych? Niemcy policzyli, że tylko sześć procent dorosłych uważa media społecznościowe za ważne źródło informacji, a tylko dla półtora procenta jest to jedyne źródło. Największy zasięg i oddziaływanie mają telewizja i radio (które są dostępne także z Internecie) i to im Niemcy ufają najbardziej. W tym miejscu nie sposób wspomnieć o „wiarygodności” naszej rodzimej TVP.
Oczywiście wszędzie są ludzie podatni na fake news, ale głównie dlatego że chcą w nie wierzyć.
Andrzej Wendrychowicz
Korzystałem z http://www.bpb.de/gesellschaft/medien-und-sport/fake-news/