Czy potrzebujemy nauczycieli etyki?
O tym czym jest etyka, po co nam ona, kto może jej uczyć oraz kto nauczać powienien.
Krystian Karcz
Jestem absolwentem studiów dziennych licencjackich z etyki w Instytucie Filozofii UAM. Kończę naukę na studiach magisterskich i pracuję w jednej z poznańskich szkół, uczę etyki w podstawówce oraz gimnazjum.
Niepokoi mnie nie tylko sposób, w jaki organizowane są zajęcia z etyki w szkołach, ale także to, kto je prowadzi i kto wedle przepisów może je prowadzić.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami etyki w klasach jeden-trzy może uczyć pedagog, natomiast w klasach cztery- sześć humanista, który miał dostatecznie dużo zajęć z filozofii i etyki na studiach. Osobą, która stwierdza, czy nauczyciel zdobył wystarczającą wiedzę w tym zakresie, jest dyrektor szkoły.
Czy każdy pedagog jest przygotowany i czy każdy powinien uczyć etyki? Uważam, że nie. Nie można uczyć czegoś, do czego nie uzyskało się jakiegokolwiek przygotowania na studiach. Być może autor przepisów myślał, że pedagog poradzi sobie z tym zadaniem, gdyż potrafi zrealizować cele zawarte w MEN-owskiej podstawie programowej. Nie wątpię, że dobry pedagog poradzi sobie, ale bój toczy się cały czas o to, czym właściwie jest etyka.
Etyka akademicka jest dyscypliną naukową uprawianą od zarania dziejów przez filozofów. Dyscyplina ta ma kształtowaną przez wieki terminologię, metodologię, które nierozerwalnie związane są z innymi dyscyplinami filozoficznymi, takimi jak: antropologia filozoficzna, epistemologia, logika, estetyka itd.
Z etyką wiąże się również olbrzymie bogactwo historii idei. Czyniąc wielki skrót, pierwszym z obszarów, którymi zajmuje się etyka, jest moralność, czyli postępowanie człowieka kierowane przez przyjętą z założenia bądź za sprawą namysłu ideą dobra. Jak wszyscy dobrze wiemy, nasze oceny dotyczące tego, co dobre, słuszne, sprawiedliwe, godne pochwały często różnią się między sobą, będąc jednocześnie przyczyną sporów, kłótni, a spoglądając w szerszej polityczno-historycznej perspektywie, również wojen.
Etyka jako dyscyplina ma za zadanie pomagać w zrozumieniu czynów i myśli ludzkich związanych ze sferą moralności oraz pomóc w dokonywaniu możliwie obiektywnych ocen. Dlatego też dzielić ją możemy na:
a)Etykę opisową, która zajmuje się opisywaniem faktów moralnych. Do etyki opisowej możemy włączyć socjologię moralności oraz psychologię moralności.
b)Etykę normatywną. Jej obszarem zainteresowań jest dokonywanie ocen na podstawie bogatej wiedzy oraz umiejętności filozoficznych.
c) Metaetykę. W tym wypadku interesować nas będzie krytyczna analiza języka, którym posługuje się
etyk. Bowiem nieumiejętne posługiwanie się językiem może doprowadzić do niejednoznacznych opisów faktów moralnych oraz dokonywania niezrozumiałych, nielogicznych ocen, bądź też proponowania zaleceń niemożliwych do wprowadzenia w życie. Nawet najlepszy mechanik samochodowy nie będzie dobrze pracował bez warsztatu, który jest mu pomocny w zdiagnozowaniu usterki, oraz sprawnych narzędzi służących do naprawy. Podobnie jest z etykiem, który potrzebuje szerokiego wachlarza słownictwa oraz umiejętności definiowania pojęć, układnia słów w logicznie spójne i zrozumiałe zdania.
Reasumując, etyk to filozof, który na podstawie wiedzy zdobytej, krytycznie i za sprawą namysłu, reflektuje nad opisywaniem faktów moralnych związanych z pojęciami takimi jak: obowiązek, powinność, słuszność, prawo, norma, wartość, zło, dobro, sprawiedliwość, sumienie, wina, niewinność itd. oraz dokonuje ich naukowych, obiektywnych opisów oraz ocen.
Wracając do przewodniego pytania: Czy pedagog jest przygotowany do uczenia etyki? Niestety, nie jest.
Na podstawie znanej mu wiedzy i umiejętności prowadzi zajęcia wychowawcze, które posługują się tzw. "moralizowaniem", czyli uczy, jak czynić się powinno, wspierając się siłą autorytetu nauczyciela.
Zajęcia z etyki natomiast mają za zadanie uczyć myślenia moralnego, które pozwoli uczniom samodzielnie dokonywać właściwych ocen. Dlaczego moralizowanie jest gorsze? Poprzez moralizowanie dzieci uczą się norm, których bezrefleksyjnie przestrzegają. Wiedzą, że nie wolno się bić, kłamać, niszczyć swojego otoczenia i efektów czyjejś pracy. Niestety, nie wiedzą dlaczego. A jestem gotów postawić tezę, że niezrozumiałe dla dzieci normy zdecydowanie częściej są przez nie łamane. Tak samo my, dorośli, gdy rozumiemy, co dokładnie jest złego w danym postępowaniu, mocniej się tego wystrzegamy.
Jednak czasem zdarza się i tak, że nawet niezrozumiałe normy, a razem z nimi przyjęte a priori (z założenia) wartości są przez niektórych uznawane za świętość. Próba zwątpienia w ową świętość bywa postrzegana jako zło moralne. Warto nadmienić o niebezpiecznych skutkach, jakie pociąga za sobą bezrefleksyjność w tym zakresie. Dzieci wychowywane w duchu bezrefleksyjnie wyuczanych zasad nie rozumieją, że w etyce jest coś takiego jak wyjątki. Uważam, że warto postawić kontrowersyjną tezę, iż etyka jest właśnie o tym, kiedy i jak kłamać, w jakich okolicznościach można przyzwolić na krzywdę innych oraz o tym, czego bezwzględnie robić nie wolno. (O ile istnieje coś, czego bezwzględnie czynić się nie powinno, bo to również jest odwiecznym sporem filozofów zajmujących się etyką.)
Na jednych z moich zajęć pytałem uczniów klasy czwartej, czy uważają, że są takie sytuacje, gdy kłamać należy. Po dłuższym namyśle wpadli na to, że dentysta często okłamuje ich, że zabieg nie będzie bolał. Pytałem uczniów, czy chcieliby, aby dentysta mówił prawdę. Większość odpowiadała zgodnie, że woleliby nie wiedzieć, co ich czeka. Jednak oni sami jednocześnie twierdzili, że nie chcieliby żyć w świecie, w którym każdy mógłby bezkarnie kłamać. Jak rozwiązać tę sprzeczność? Czy możemy nauczyć dzieci wszystkich wyjątków od takich przypadków? Oczywiście – nie. Do tego potrzebne są narzędzia, których dostarcza etyka, czyli filozofia moralności.
Są również inne wyjątki w etyce. Czy za wszelką cenę nie powinniśmy nigdy stosować przemocy? Kiedy powinno się donosić, a kiedy nie? Czy dbanie o zdrowie własne stanowi wartość bezwzględną? Co zrobić, gdy ważne dla nas wartości stoją ze sobą w sprzeczności? Jak wybrać to, co ważniejsze?
Do tego potrzebna jest wiedza i umiejętności, których dostarcza nauka rozwijana w samej Europie już od około dwóch i pół tysiąca lat! Oczywiście, za chwilę pojawi się zarzut, że przecież to wszystko jest zbyt trudne do zrozumienia dla małych dzieci. Otóż trudno znaleźć naukę, której podstaw nie da się uczyć maluchów. Sześciolatki potrafią czytać, dodawać do dziesięciu. Co miałoby stać na przeszkodzie, aby uczyć je krytycznie myśleć?
Etyka jako przedmiot szkolny pomaga nie tylko krytycznie myśleć, ale również formułować krytyczne wypowiedzi. Dzieci bez edukacji etycznej są pozbawione przestrzeni, w której mogłyby uczyć się dyskusji. Tradycyjna szkoła uczy je, że na większość pytań jest tylko jedna prawidłowa odpowiedź, istnieje tylko jedna recepta na szczęście, jedna etyka, a autorytet ma zawsze rację. W tak przedstawionej rzeczywistości dyskusje nie mają sensu, a ich miejsce wypełniają bezsensowne spory o to, kto reprezentuje tę jedyną i słuszną rację.
Żyjemy w pluralistycznym społeczeństywie. Posiadamy różne światopoglądy. Są wśród nas przedstawiciele wielu wyznań, a także ateiści i agnostycy. Dlaczego mielibyśmy nie rozmawiać ze sobą? Może podczas dyskusji moglibyśmy znaleźć to, co mimo dzielących różnic jest dla nas wszystkich wspólne? Filozofia uczy nas, że wielu problemów moglibyśmy uniknąć, gdybyśmy zamiast moralizować, zaczęli ze sobą rozmawiać. To wymaga ćwiczenia wielu umiejętności: aktywnego słuchania, formułowania wypowiedzi, logicznego myślenia, odpierania argumentów.
Aby uprawiać etykę potrzebna jest wiedza i odpowiednie umiejętności. W tym celu potrzebne jest specjalistycznie przygotowanie. Uważam, że przeciętny pedagog nie jest dość przygotowany, by uczyć etyki. Tak samo jak dowolny pedagog, który zna dobrze angielski, nie jest przygotowany, aby prowadzić z tego języka zajęcia. Gdyby MEN było konsekwentne, nie tylko poloniści i teolodzy mogliby uczyć etyki w klasach cztery- sześć, ale również nauczyciele etyki mogliby w klasach cztery-sześć uczyć języka angielskiego.
W Instytucie Filozofii UAM studenci etyki mają możliwość zdobyć bogatą wiedzę z zakresu języka obcego. Studenci, oprócz lektoratu z języka angielskiego, mają również zajęcia z translatorium oraz fakultety prowadzone w językach obcych. Jest nawet jeden wykładowca, który mówi tylko po angielsku. Dlaczego zatem etycy nie mieliby uczyć angielskiego? Uważam, że kilku moich kolegów ma w tym zakresie większą wiedzę niż wielu studentów kierunków humanistycznych z filozofii. Czy nauczycielem angielskiego może i powinien być każdy, kto mówi po angielsku?
Pozostała jeszcze ostatnia rzecz. Czy dyrektor powinien być siłą orzekającą o tym, czy kandydat na nauczyciela etyki posiada odpowiednią wiedzę z filozofii? Jak stworzyć komisję orzekającą o posiadaniu takich kompetencji w szkole, gdzie nikt nie ma filozoficznego wykształcenia? Aby dobrze uczyć etyki wystarczą studia podplomowe (3 semestry) czy może wolelibyśmy nauczyciela po studiach dziennych z filozofii? (10 semestrów).