Debata odbyła się w dniu 21 października w biurze RPO. Zaproszenie wystosowano także do Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Nasza inicjatywa w postaci portalu etykawszkole.pl została zauważona i doceniona. Wziąłem w niej udział w imieniu PSR. Pani profesor I. Lipowicz poprosiła uczestników o wspólne zastanowienie się, co zrobić, aby lekcje etyki były dostępne dla wszystkich chętnych. Czy dobrowolność etyki jest dobrym rozwiązaniem? Może zlikwidować i religię i etykę w szkole? A może uczęszczanie na jedną z nich powinno być obowiązkowe?
W relacji ze spotkania Gazeta Wyborcza (z 22.X.2010) wysnuła wniosek, że „lekcje etyki to sztuczny twór, stworzony po to, żeby być alibi dla religii w szkole” i że „goście kwestionowali w ogóle sensowność lekcji etyki.” Owszem o alibi powiedziała pani Krystyna Starczewska, dyrektorka zespołu szkół niepublicznych w Warszawie tyle, że w całkiem innym kontekście. Otóż wraz z wprowadzeniem religii do szkół miano jednocześnie uruchomić powszechne nauczanie etyki, ale nie uruchomiono i podstawowym zadaniem szkolnej etyki jest w tej chwili alibi dla religii. Co do kwestionowania sensowności lekcji etyki, to zrobił to wyłącznie profesor Jan Hartmann i znowu w całkiem innym kontekście. Profesor uważał, że powinno się w szkołach obowiązkowo uczyć filozofii, a etyka to przecież tylko jedna z jej gałęzi, a nie samodzielny byt.
Uczestnicy debaty owszem byli zgodni, ale w całkiem innej kwestii. Zapytałem, czy pani Rzecznik podtrzymuje swoją opinię wyrażoną w wywiadzie dla „Polityki” (nr 32 z 7.VII.2010), że etyki w szkole mogą uczyć katecheci. Pani Profesor I. Lipowicz podtrzymała tę opinię. Reakcja uczestników spotkania była zgodna. To jest niedopuszczalne. Protestowano także przeciwko wliczaniu stopnia religii do średniej ocen i postulowano zniesienie obowiązku wpisywania na świadectwie stopni zarówno z religii jak i z etyki. Warto też odnotować głos Pauli Sawickiej ze stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita: „To absurdalne, że dzieci w przedszkolu mają dwie godziny (zegarowe) religii i tylko godzinę angielskiego.”
Pomysł nauczania etyki przez Internet nie znalazł zwolenników. Piotr Machowski, dyrektor Liceum i Gimnazjum im M. Reja z Krakowa, był zdania, że na lekcjach etyki musi być osobisty kontakt mistrza z uczniem. Jest to chyba jedyna polska szkoła (albo jedna z nielicznych), w której etyka jest obowiązkowa.
Całkowicie podzielam opinię dyrektora Machowskiego, a autorzy pomysłu nauki etyki przez Internet też powinni wiedzieć, że jest to zły pomysł. Nie trudno się wyzbyć podejrzenia, że może tu znowu chodzić tylko o alibi dla religii: Internet jest ogólnie dostępny – w internetowych lekcjach etyki każdy może brać udział – etyka jest ogólnie dostępna – Polska wypełnia żądania Trybunału w Strasburgu – nie musimy więc nic zmieniać.
W jeszcze jednej sprawie uczestnicy spotkania byli zgodni: Ministerstwo Edukacji Narodowej w zasadzie nic nie robi, żeby prawo ucznia do lekcji etyki było zagwarantowane. MEN nie wysyła do szkół jasnego sygnału, że naprawdę zależy mu na etyce w szkołach. Nie kształci też nauczycieli etyki i nie stara się o powstanie podręczników do etyki. Profesor Lipowicz zażądała od MEN sprawozdania, co zostało zrobione w omawianej sprawie, bo to MEN, a nie ktokolwiek inny ponosi wyłączną odpowiedzialność za dostępność etyki w szkołach.
Warto w tym momencie przypomnieć stanowisko rzecznika MEN podczas rozmowy na antenie radia TOK FM z jego i moim udziałem: organem założycielskim dla szkół jest samorząd i to on odpowiada, czy w podległych mu szkołach są lekcje etyki.
Nasz projekt eykawszkole.pl, spotkał się z zainteresowaniem obecnych i uznaniem pani Rzecznik Praw Obywatelskich. Profesor Lipowicz zastanawiała się nawet, czy na stronie internetowej RPO nie zamieścić przykładowych scenariuszy lekcji etyki.
Uczestnicy debaty otrzymali kopie tekstu memorandum złożonego przez profesora Jana Hartmana. Przytaczam w całości ten bardzo interesujący i ważny dokument.
Prof. dr hab. Jan Hartman
Uniwersytet Jagielloński
Memorandum dla Pani Profesor Ireny Lipowicz, Rzecznika Praw Obywatelskich w związku z zagadnieniem nauczania etyki w szkole
1. Nauczanie etyki w szkole stało się w Polsce prawem. Jego nieprzestrzeganie stanowi naruszanie porządku prawnego przez organy publiczne i powód zasadnych skarg obywateli Polski w krajowych i europejskich instytucjach wymiaru sprawiedliwości. Ów stan rzeczy jest w najwyższym stopniu paradoksalny, zważywszy na powody, dla których obowiązuje prawo nakazujące szkolnictwu oferowanie wyboru lekcji religii bądź etyki – powody, które za chwilę przypomnę.
2. Alternatywa etyka – religia przedstawiana jest jako dowód szacunku dla wolności wyboru, a więc uzasadniana liberalnie. To obłuda – ta sama, która tłumaczyć ma (w zapisie konkordatu) nauczanie religii w szkole wolnością religijną, tak jakby Kościół był krzewicielem swobód liberalnych a nauczanie religii w salach katechetycznych było pogwałceniem wolności religijnej. Przyczyny powstania idei ekwiwalencji religii i etyki w szkole nie mają nic wspólnego z liberalizmem i są następujące:
– Pierwszą jest fałszywa sugestia, oddziałująca w szerokich kręgach społecznych, jakoby przedmioty te były niemal równoważne lub wymienne, z racji tego, że religia pozostaje w związku z moralnością. Otóż ekwiwalencja taka nie zachodzi. Lekcje religii nie dają żadnych korzyści, które mogłyby dać lekcje etyki ani odwrotnie. Faktem jest, że na lekcjach religii nakłania się uczniów do przyjęcia pewnych przekonań moralnych, lecz to samo dotyczy wszystkich przedmiotów humanistycznych. Zestawienie lekcji religii z lekcjami etyki ma takie same uzasadnienie merytoryczne, jak tworzenie alternatywy religia – historia, to znaczy żadne. Lekcje religii uczą wiary katolickiej, a w tym wiary w wyłączną słuszność katolickich przekonań moralnych oraz fałszywość pozostałych, zaś lekcje etyki uczą samodzielnego dochodzenia do przekonań i ocen moralnych, a więc podejmowania odpowiedzialności za własne przekonania moralne.
– Dugą przyczyną są rachuby Kościoła, który miał oczywisty interes w forsowaniu alternatywności religii bądź etyki, a obecnie ma interes – ideologiczny i materialny – w forsowaniu realnego wprowadzenia etyki do szkół, o co usilnie zabiega od 2006 r. Interes pierwszy polega na tym, że nakaz dokonywania przez uczniów wyboru religii lub etyki awansuje nauczanie religii z poziomu przedmiotu nieobowiązkowego do poziomu przedmiotu do wyboru. Interes drugi polega na oczekiwaniu, że dzieci mając do wyboru religię lub etykę, a nie religię lub czas wolny, będą wolały chodzić na religię, z którego to przedmiotu zapewne łatwiej będzie otrzymać dobry stopień. Z powodu interesu Kościoła dzieci pragnące cieszyć się wolnym czasem, będą musiały chodzić przez całe lata na lekcje etyki. Powiadam: proszę zostawić niekatolickie dzieci w spokoju i nie urządzać im czasu. Dość już, że łamiąc przepisy lekcje religii organizowane są w środku dnia nauki, przez co dzieci niekatolickie muszą przebywać dłużej w szkole. Trzeci interes Kościoła – najważniejszy – polega na tym, że dostarczając kadr do nauczania religii, a więc absolwentów studiów filozoficznych i etycznych na uczelniach katolickich, Kościół zagwarantuje sobie dostęp ze swoją nauką moralną do wielu spośród uczniów niechodzących na religię. W tym właśnie tkwi największe niebezpieczeństwo pogwałcenia praw obywatelskich pod pozorem niby to demokratycznego wyboru pomiędzy dwoma przedmiotami. Już teraz w wielu przypadkach etyki uczą księża i katecheci, prawnie (w świetle prawa kanonicznego) zobowiązani do nauczania o wyższości moralności i etyki katolickiej nad innymi, a więc moralnie i prawnie niezdolnych do spełnienia wymogu podstawowego stawianego nauczycielowi etyki: wymogu wolności osądu i bezstronnej analizy zagadnień. Sprawą, która w szczególny sposób powinna interesować Rzecznika Praw Obywatelskich, w związku z nauczaniem etyki, jest zagwarantowanie praw obywateli do niepodlegania indoktrynacji światopoglądowej i religijnej, jeśli sobie tego nie życzą. Rodzice i dzieci nie przynależące do wspólnoty katolickiej a tym bardziej osoby niechętne katolicyzmowi mają konstytucyjne prawo, aby nie być epatowanymi naukami etycznymi katolicyzmu. Wprowadzenie etyki do szkół, nauczanej przez księży i absolwentów kursów katolickich, oznaczać będzie pogwałcenie tego prawa, podobnie jak jest nim przymus religijny w przedszkolach i w szkole podstawowej, gdzie nieuczęszczanie na religię sprowadza na dzieci ogromne przykrości, łącznie z wyprowadzaniem ich do innych sal lekcyjnych, co postrzegane jest przez nie jako kara. Oto jedno z zadań dla Rzecznika Praw Obywatelskich – niechaj chroni nasze dzieci przed wykluczeniem i napiętnowaniem z powodu aroganckich praktyk wykonywania przez Kościół swojego przywileju nauczania religii w przedszkolach i szkołach, swoją drogą odbywającego się za pieniądze podatników, nie wyłączając przeciwników katolicyzmu, i poza wszelką kontrolą państwa, które musi tolerować nauczanie w przestrzeni publicznej treści antykonstytucyjnych, na przykład w kwestii homoseksualności. Jako etyk pragnę zapewnić Panią Minister, że praktyk tego rodzaju w żaden sposób nie da się moralnie usprawiedliwić na gruncie etyki katolickiej, nie mówiąc już o współczesnych systemach etycznych.
3. Wprowadzenie etyki do szkół jako niby to ekwiwalentu, a naprawdę zakładniczki religii doprowadziłoby do sytuacji groteskowej. Oto, na podobieństwo religii, etyka – jeden z działów filozofii – stałaby się bodaj, obok języka polskiego, głównym przedmiotem wykładowym, nauczanym w wymiarze nieporównanie większym, niż sami nauczyciele etyki – absolwenci studiów filozoficznych – uczyli się go na studiach. Absurdalność tej sytuacji widzi zwłaszcza etyk, mający świadomość skromnych osiągnięć tej dyscypliny i niezwykłych trudności, jakim musi sprostać nauczyciel etyki, który miałby robić coś więcej niż organizować chaotyczne pogadanki na rozmaite tematy etyczne. Osób przygotowanych do nauczania etyki, choćby w niewielkim wymiarze, jest w Polsce zaledwie garstka.
Jako profesor filozofii jestem, rzecz jasna, zwolennikiem nauczania etyki w szkole. Nie będę oryginalny, sugerując, aby polskich uczniów nauczano etyki tak, jak robi się to wszędzie tam, gdzie etyka jest w ogóle wykładana: w ramach zajęć z filozofii, w stosownych proporcjach do innych nauk filozoficznych. Wprowadzenie filozofii do szkół byłoby uzupełnieniem kompromitującej luki w polskim systemie edukacyjnym, a także sposobem na wypełnienie godnego ubolewania prawnego zobowiązania państwa polskiego do organizowania nauki etyki jako ekwiwalentu nauki religii.
Apeluję do Pani Rzecznik o szczególnie staranne monitorowanie jedynego realnego zagrożenia dla praw obywatelskich, jakie wiąże się z nauczaniem etyki, a więc groźby używania lekcji etyki w celu indoktrynowania katolickimi naukami moralnymi osób, które sobie tego nie życzą. Przypominam, że państwo polskie i jego organy mają obowiązek dokładania starań, aby w żaden sposób nie faworyzować żadnej z religii ani żadnego światopoglądu i traktować w sposób jednaki, z tym samym szacunkiem, zarówno katolików, jak i przeciwników katolicyzmu. Przed nami długa droga do realizacji zapisów konstytucji RP w zakresie świeckiego charakteru państwa i jego neutralności. Na drodze tej stoją niezliczone przywileje Kościoła i najdalej posunięte zwyczajowe zaangażowanie państwa w propagowanie religii katolickiej oraz faworyzowanie duchownych tej religii w przestrzeni publicznej i państwowej. Liczę na to, że Pani Minister, inaczej niż jej poprzednik, zaangażuje się w dzieło dźwignięcia polskiej konstytucji i polskiego porządku konstytucyjnego z poniżenia, w jakim się znajduje.
Opracował: Andrzej Wendrychowicz