Artykuły

Potencjał dzieci a ambicje rodziców - czy możliwa jest równowaga?

Wielu rodziców przygotowuje dla swoich dzieci, niekiedy jeszcze nie będących nawet w planach, scenariusze na szkołę, uczelnię, przyszły zawód, a nawet uprawianie sportu. Rzeczywistość jednak często weryfikuje rodzicielskie marzenia, które zdają się nie uwzględniać najważniejszego – zainteresowań, predyspozycji i woli własnych dzieci.

 

Musi mieć lepiej niż ja

Ten argument dominuje wśród rodziców, którzy sami wychowywali się w skromnych warunkach, a ze względów materialnych nie mieli szans np. na studia w renomowanym ośrodku akademickim, prywatne lekcje języka obcego lub na uprawianie ulubionego hobby. Rodzice ci nie szczędzą sił i środków, aby swoim dzieciom wynagrodzić to, czego im samym brakowało w dzieciństwie. Bywa więc, że już w przedszkolu dziecko ma dodatkowe zajęcia z rytmiki czy angielskiego. Po osiągnięciu wieku szkolnego rodzice zapisują je do klubu sportowego, szkoły muzycznej, na lekcje tańca – przecież musi rozwijać się wszechstronnie! A wszystko to dlatego, żeby dziecku nie brakowało niczego, na co oni, rodzice, nie mogli liczyć. Jedno tylko jest takie samo jak wtedy: doba ma jedynie dwadzieścia cztery godziny, z których co najmniej połowę dziecko powinno odpoczywać, wliczając w to przerwę nocną. Niestety, niezaspokojona chęć samorealizacji przekłada się często na nadmierne obciążenie dziecka, co może mieć katastrofalne skutki.

 

Ciężar stereotypów

Dzieci, które wykazują uzdolnienia np. artystyczne, sportowe, itp., często słyszą: „Aktor? Muzyk? Piłkarz? A co to za zawód, niepewny chleb, rodziny z tego nie utrzymasz, no i prestiż żaden. Powinieneś robić w życiu coś pożytecznego i szanowanego!” Następnie zaczyna się wywieranie presji, aby dziecko zostało lekarzem, adwokatem, inżynierem. Zamiast, w ramach wsparcia talentu i dążeń dziecka, kupić uzdolnionemu plastycznie synowi farby, pędzle i np. zapisać na zajęcia plastyczne w Domu Kultury, inwestują niemałe pieniądze w korepetycje z matematyki, żeby poszedł na studia politechniczne. Niewątpliwie tacy rodzice nie chcą dla dziecka źle. Ale ulegli schematycznemu myśleniu o wartości i prestiżu wykonywanej profesji, do tego okraszonemu niewiarą w możliwości syna lub córki. Bo w tej grupie rodziców najczęściej pada argument, że geniusz zdarza się jeden na tysiąc, a po co być przeciętnym. Sytuacja kończy się albo spełnieniem przez dziecko oczekiwań rodziców (w obawie przed odrzuceniem), albo postawieniem przez dziecko na swoim i pójście w wymarzonym kierunku. Oba rozwiązania są złe. W pierwszym przypadku dziecko będzie nieszczęśliwe, wykonując niechciany zawód. W drugim wprawdzie będzie mieć satysfakcję zawodową, ale okupioną pogorszeniem (a niekiedy zerwaniem) stosunków z rodzicami.

 

 

Optymalne wyjście

Rodzice powinni pamiętać o najważniejszym: dziecko nie jest „klonem” żadnego z rodziców i nie zawsze dziedziczy po nich te cechy, które oni uważają za najbardziej pozytywne. Dziecko jest całkowicie inną, odrębną istotą ludzką, z własnymi uzdolnieniami, zainteresowaniami i pragnieniami, niekoniecznie zbieżnymi z oczekiwaniami rodziców. Dlatego, zamiast kreślić scenariusze na życie dziecka, trzeba zastanowić się nad następującymi zagadnieniami:

  • Czy ambicje rodziców i dziecka są identyczne?
  • Czy rodzice zdają sobie sprawę z predyspozycji i możliwości dziecka?
  • Czy rodzice umieją ocenić gotowość dziecka do realizacji swoich dążeń?

Żeby odpowiedzieć na te pytania, należy ustalić, co dziecko najbardziej lubi robić, oczywiście poza szkołą. Jeżeli lubi uczyć się na pamięć i deklamować wiersze, niech uczęszcza na zajęcia w kółku teatralnym. Jeżeli jest „wiercipiętą” – niech zacznie uprawiać sport, który samo sobie wybierze. Jeżeli ma dobry słuch i chętnie śpiewa – może spróbować zapisać je do ogniska muzycznego. Nie wolno jednak wymagać od dziecka sukcesów ponad miarę. Jeżeli poprzeczka będzie zbyt wysoko i dziecko nie da sobie rady, skutek będzie odwrotny do zamierzonego. Będzie miało poczucie niespełnienia oczekiwań rodziców, a to rodzi stres i osłabia psychikę. Zasadą jest, że dodatkowe zajęcia powinny sprawiać dziecku radość, a nie być obciążeniem. Siłę psychiczną daje sukces, a nie porażka.

Dodatkowych zajęć nie może też być za wiele; dwa w tygodniu powinny w zupełności wystarczyć. Jak już wspomniano, dziecko musi mieć czas na zabawę i odpoczynek, także na właściwe do wieku obowiązki domowe (np. wynoszenie śmieci, sprzątanie swojego pokoju), ale również na odrobienie lekcji. Najważniejsze, aby rozwijać u dziecka chęć poznawania świata i podejmowania wyzwań. Nadmiar zajęć prowadzi do przemęczenia i zniechęcenia.

 

Małgorzata Słoma   nauczycielka w liceum TEB Edukacja

Wszystkie publikowane na stronie teksty objęte są licencją creative commons 3.0, o ile w tekście nie zaznaczono inaczej. Zezwala się na ich wykorzystanie do celów dydaktycznych z uznaniem praw autorskich i każdorazowym wskazaniem źródła. Serwis korzysta z plików cookies.

Szukaj